niedziela, 27 stycznia 2019

Resocjalizacja w Polsce

Resocjalizacja według Słownika Języka Polskiego to:
przywrócenie do działania w społeczeństwie osób niedostosowanych lub takich, które utraciły kontakt ze społeczeństwem, np. więźniów.
Definicja ta jasno mówi o pomaganiu jednostkom, które w jakiś sposób nie są gotowe do życia w społeczeństwie. I właśnie tego od państwa oczekujemy. Jeżeli przestępca idzie do więzienia, liczymy na to, iż wróci lepszy. Jednak jak jest naprawdę? Jak wygląda taki pobyt w Polskim więzieniu? Czy człowiek ma tam szansę na jakąkolwiek resocjalizację? Zdawać by się mogło, że nasz kraj robi na przekór wszystkim. Może chce się wyróżnić? Niestety, szkoda, że wyróżnia się w ten gorszy sposób.

Pierwszy dzień zawsze jest najgorszy. Trzeba przyzwyczaić się do nowego środowiska, miejsca, atmosfery, do wszystkich tych zasad. Z czasem powinno zrobić się lepiej, zawsze również pojawia się nadzieja na koniec tego horroru. Jednak czasami w takich miejscach nawet nadzieja nie pomaga, bowiem i ona z czasem znika.
I tutaj ten pierwszy dzień jest ciężki. Po wprowadzeniu do zakładu karnego przez strażników, więźnia czekają standardowe procedury. Najpierw niezbędne badania lekarskie, w których mierzy się ciśnienie, czy bada krew. Następnie więziony musi się rozebrać, a następne badanie nie należy do najprzyjemniejszych. Całkiem nagi musi kucnąć, by jego pośladki się spięły i rozszerzyły. W końcu nie może on niczego wnieść, nawet przez odbyt. Następnie szybki prysznic specjalnym środkiem i zimną wodą, a później golenie całkiem na łyso, w razie posiadania wszy. Więziony w następnej kolejności dostaje ubrania o danym kolorze. Mężczyzna, na którego podstawie to piszę, posiada strój zielony, kolor ten jest ciemny, wręcz brudny, zdecydowanie nie jest wesoły. Później dostaje asortyment, jakim jest ręcznik, najniższej jakości maszynka do golenia, którą ogolić się nie da, szare mydło w kostce, szczoteczka do zębów oraz mała tubka pasty do zębów. Jeżeli więzień chciałby mieć szampon czy lepszej jakości pastę, musi sam ją sobie kupić w kantynie.
W następnej kolejności więzień jest przydzielany do celi. Jest ich kilka rodzajów. Cela przejściowa, do której delikwent trafia na samym początku, gdzie czeka na stały przydział, cela dla niepalących, dla palących, dla osadzonych i docelowa. W docelowej celi jest się na dłużej, można ją nazwać stałą, chociaż więzień zapewne jeszcze nie raz się przeniesie.
Mogłoby się wydawać, że znajomi z celi nie będą uprzejmi. Już na początku pokażą nowej osobie, kto tu "rządzi". Jednak prawda jest zupełnie inna. Współwięźniowie zazwyczaj sobie pomagają, jednak nie bez powodu. W więzieniu panuje zasada "jeżeli ja pomogę tobie teraz, ty pomożesz mi później", a w takim miejscu zawsze warto mieć sojuszników. Jeżeli będziesz sam, nie wytrzymasz całej kary.
Codzienna rutyna wygląda tak: pobudka o szóstej rano, o siódmej śniadanie, trzynasta trzydzieści obiad, kolacja o szesnastej czy siedemnastej trzydzieści. O dwudziestej gaszą światła, a tobie nie zostaje nic innego do roboty, jak pójść spać. A nawet nie masz wyjścia. Cele są zawsze czteroosobowe, a w małym pomieszczeniu znajdują się dwa łóżka piętrowe. Można powiedzieć, iż panuje tam dobry klimat na integrację i zdobywanie nowych przyjaźni - ciasnota temu sprzyja. Oczywiście, jeżeli zostałeś zamknięty za niepłacenie alimentów, nie zostaniesz przydzielony do celi z mordercą czy gwałcicielem, a twoi współlokatorzy zostali osadzeni za małe przewinienia, jak na przykład kradzież.
Więźnie codziennie wychodzą na spacernik, na którym mają godzinę czasu. Choć krajobraz stamtąd nie należy do najprzyjemniejszych, oderwanie się od więziennych ścian jest ulgą, jak również odetchnięcie świeżym powietrzem. Sześćdziesiąt minut to jednak mało czasu, dlatego więc resocjalizowani starają się tym nacieszyć jak najbardziej.
W samej placówce nie ma żadnych dodatkowych zajęć, na które więźnie mogliby uczęszczać. Nic nie pozwala im w jakiś sposób zapomnieć, nic nie umila dnia. Żadnych integracji czy spotkań z psychologiem, a jedynie organizowane co niedzielę meetingi alkoholowe. Tak zwane małe kółko AA, na które może przyjść każdy, by opowiedzieć o swoich przeżyciach, o małych demonach, przez które stali się oni alkoholikami.
W więzieniu jest również biblioteka. Można pomyśleć, że to mały promyczek wśród całego nieszczęścia, jednak to niestety nie jest prawda. Uboga w książki, posiada same gazety oraz dość nudne wydania. Nie zachęcają one do czytania, a żaden z więzionych nie ma przez to nawet ochoty się kształcić. Wyjść z więzienia mądrzejszym jest trudne, tym bardziej, że podanie zamkniętemu książki jest niemożliwe, i nawet rodzina nie może tego zrobić.
Detoks można uznać za wakacje. Choć okna są pozamykane i nie posiadają żadnych klamek, choć osoba uzależniona nie może wyjść na dwór przez dwa tygodnie, codziennie dostaje odpowiednie leki. Dietę dostosowuje się do danego osobnika, jeżeli jest to konieczne. Osoba zamknięta mogła nawet cały dzień oglądać telewizor, grać w karty z nowo poznanymi ludźmi, a czas był do godziny dwudziestej drugiej. W miejscowości Toszek znajduje się jedna placówka. Na drugim piętrze zamieszczony jest zamknięty oddział psychiatryczny, na trzecim zaś oddział detoksykujący. Naprawdę miłe pielęgniarki, odpowiednia ilość zaufania, żarty, i choć cały czas w pobliżu znajduje się odpowiednia służba, człowiek nie czuje się tam jak w więzieniu, a jak na darmowym urlopie. Widzenia, choć powinny odbywać się na sali, w której znajduje się telewizor, są dość swobodne, a rozmowa z uzależnionym może być nawet prywatna, bowiem przejście do jego pokoju jest możliwe.
O leki w całej placówce więziennej trudno. Mój informator od początku pobytu prosi się o tabletki na nadciśnienie, które jest potwierdzone od lekarza. Jedyna odpowiedź, jaką uzyskał, to "nie ty jeden prosiłeś". A jest wiele innych dolegliwości, które równie dobrze mogą się skończyć śmiercią bez leków.
W więzieniu, choć wszyscy tak zapewne myślą, nie ma nawet telewizora, a jedynie radio. Wiadomości ze świata rzeczywistego dochodzą do zamkniętych w ograniczeniu, i można jedynie o nich słuchać. Jeżeli chodzi o odwiedziny, wszystko również wygląda zupełnie inaczej.
Gdy idziesz na taką wizytę, jako pierwsza czeka na ciebie papierkowa robota. Musisz napisać kartkę do kogo idziesz oraz kim jesteś. Imię, nazwisko, pokrewieństwo, imię ojca osadzonego, jak za dawnych czasów u wikingów, gdy właśnie ojciec był najważniejszy, przez występowały nazwiska takie jak Laufeyson, Odinson, Skallagrimson, Tryggvason od imienia ojca. Następnie przychodzi strażnik, który kolejno etapami wpuszcza na widzenie po dziesięć osób. Jednak nie wchodzisz od razu. Czasami na taką wizytę trzeba czekać godzinę, czasami półtorej. W weekendy jest najgorzej. Przychodząc na ósmą rano, możesz wejść dopiero o dwunastej. Są to dwa dni wolnego i ludzie wtedy często mają dopiero czas, by przyjść na odwiedziny. W tygodniu jak i w weekendy czas, w którym można przychodzić na widzenia jest od ósmej rano do trzynastej. Widzenia odbywają się w pierwszą niedzielę miesiąca oraz co poniedziałek. Można również uzyskać dwa dodatkowe dni na dziecko.
Gdy w końcu po długim czasie przychodzi twoja kolej, odbywa się pełna procedura. Strażnicy sprawdzają wszystkie twoje rzeczy, które następnie trzeba włożyć do szafki. Kluczyk do niej dostajesz ty. Następnie trzeba przejść przez bramki, po czym służbista cię przeszukuje, dotykając dosłownie wszędzie. Później idziesz na salę widzeń, na którą nie możesz niczego wnieść. Nawet telefon zostaje w szafce. Osadzony już czeka w pomieszczeniu. Samo widzenie trwa dosłownie godzinę, ani minuty więcej. Pokój jest dość duży, a każdy stolik stoi obok drugiego stolika. Panuje tam ciasnota, jednak nikt nie przysłuchuje się rozmowom ludzi obok, ponieważ każdy jest zaabsorbowany sobą nawzajem. Stoliki są drewniane, o metalowych nóżkach, krzesła zaś piekielnie niewygodne. W pomieszczeniu są okna, jednak każde z nich zakratowane, zaś drzwi metalowe, bez klamki, jedynie z dziurką na kluczyk, który posiada strażnik więzienny. W pomieszczeniu jest tylko jeden służbista, który chodzi między odwiedzającymi i zamkniętymi, drugi zaś obserwuje wszystko z monitoringu w zamkniętym pomieszczeniu..
Wejść mają prawo tylko osoby z listy, oraz dzieci osadzonego z legitymacją szkolną oraz dowodem. Jeżeli dziecko nie jest jeszcze pełnoletnie, i tutaj trzeba podkreślić to słowo, bowiem osiemnaście lat, a pełność to dwie różne rzeczy, musi towarzyszyć mu osoba dorosła. Jeżeli zaś to dziecko już osiągnęło wiek pełnoletni, również musi być zapisane na liście, inaczej nie ma prawa wejść.
Po każdym takim widzeniu osadzony jest badany. Ponownie musi się rozebrać, tak jak pierwszego dnia, jego ubrania są sprawdzane, i on sam również. Badanie odbywa się w czarnych rękawiczkach, ze szczególnym uwzględnieniem odbytu. Więzień nie może niczego wnieść, a strażnicy muszą wiedzieć, czy odwiedzający przypadkiem czegoś mu nie dali.
Odwiedzający ma zawsze prawo pójść do kantyna i tam kupić coś dla siebie, albo dla więźnia. Każdy osadzony ma swoje konto w takim kantynie, które może doładować ktokolwiek, jeżeli zna wszystkie dane więźnia. W takim sklepiku jest duży asortyment. Można tam kupić papierosy, Coca colę, zupki chińskie czy gorące kubki, różnego rodzaju słodycze, jak ciastka, czekoladę czy chałwę, kawę czy herbatę. Ceny jednak są tam bardzo wygórowane, a zysk, jaki dzięki temu osiąga więzienie, jest większy niż przeciętny sklepik szkolny, czy ten osiedlowy.
Same papierosy w więzieniu są dozwolone. Podejrzewam, że bez nich człowiek by tam nie wytrzymał. Każdy więzień narażony jest na ciągły stres, a przez strażników są oni lekceważeni i traktowani gorzej niż zwierzęta.
Żeby osadzony mógł wykonać telefon, ktoś z zewnątrz musi mu kupić kartę "papuga" czy "telegrosik". I tutaj cena jest bardzo wygórowana. Jeżeli chodzi o czas rozmowy, prócz środków na tejże karcie, nikt nie ma miesięcznego ograniczenia czasu. Jedna rozmowa może trwać od czterech do sześciu minut, a wszystko to zależy od strażnika. Niektórzy traktują więźniów gorzej, inni lepiej, niektórzy wciąż pamiętają, że to również są ludzie, inni zdaje się, że zapomnieli już dawno.
W więzieniu serwowane jest niedobre i byle jakie jedzenie, a osadzeni już dawno zapomnieli czym jest zupa, bowiem tam nie podają ich w ogóle. Jeżeli ktoś oglądał serial Orange Is The New Black, to może sobie wyobrazić, iż potrawy Rudej są naprawdę niczym ambrozja dla polskich więźniów.
Na normalne ubrania potrzebny jest talon. Wysyła się taki żonie, a ona ma prawo podać osadzonemu tylko i wyłącznie zwykłą podkoszulkę na ramiączkach, bieliznę i klapki. Wszystkie ubrania są wcześniej prześwietlane i sprawdzane, nim więzień je dostanie. Procedura ta nie trwa długo, jest bowiem dość szybka i łatwa, jednak jak wcześniej wspomniałam, więźniów w Polsce traktuje się jak zwierzęta i w ogóle o nich się nie dba. Ubrania takie zawsze osadzony dostaje po kilku dniach. Mój informator, z którym rozmawiałam, mówił wprost:
Żona przyniosła mi wszystkie niezbędne rzeczy w zeszły poniedziałek, gdy była na widzeniu u mnie. Mimo to, wszystkie ubrania dostałem dopiero w środę, dodatkowo wszyscy zachowywali się tak, jakby okazywali mi łaskę.
Więźnie mają również prawo nosić zwykłe ubrania, coś, co nie jest zielone. Zwykłe spodnie, dżinsowe czy dresowe, jakaś bluza, koszula, coś wygodniejszego. Na to również potrzebny jest talon. Talon ten musi jednak zostać podbity specjalną pieczątką, by dopiero został wysłany do żony. Ten sam informator czeka już na podbicie od miesiąca, i na razie nie zapowiada się, by wkrótce miał pieczątkę dostać. I w tym przypadku strażnicy w ogóle nie dbają o więźniów, jakby ich potrzeby były nic nieznaczące.
W więzieniu oczywiście nie ma żadnej wanny. Zbyt duże zużycie wody, plus pojawia się niebezpieczeństwo popełnienia samobójstwa. Są za to prysznice, jednak one odbywają się dwa razy w tygodniu, jakby i kąpiel była luksusem. Niestety, osadzeni są zmuszeni brać prysznic pod lodowatą wodą, zaś ta ciepła, która jest zdecydowanie przyjemniejsza, występuje raz na dwa tygodnie. Podczas jednej kąpieli prysznic bierze dziesięciu mężczyzn na raz, tak więc nikt nie ma tam żadnej prywatności.
Według prawa polskiego, jeżeli kara pozbawienia wolności jest do roku, więzień ma prawo ubiegać się o bransoletę. Wtedy osadzony staje się więźniem własnego domu, jednak ma czas na wyjścia. W tygodniu ma wolne od domu w czasie pracy, a na dotarcie do niej i powrót ma tylko pół godziny. W weekend zaś ma dwie godziny wolnego rano i dwie po południu, wtedy właśnie może wychodzić na dwór. Zgoda na taką bransoletę daje nadzieję na przyszłość, tak samo jak wolność, jednak strażnicy skutecznie tą nadzieję potrafią stłamsić.
U osadzonych myśli samobójcze stają się normą. W takich warunkach to z resztą nie jest dziwne. W więzieniu bowiem tylko śmierć staje się wesoła. Jednak wszyscy więźnie stają się dla siebie jak rodzina, każdy o każdego dba, każdy każdego pilnuje. Nikt nie chce dopuścić do śmierci drugiego. To chyba jedyna wesoła rzecz w całej tej placówce to właśnie współwięźnie, którzy jako jedyni potrafią cię zrozumieć, ponieważ sami to przeżywają.
W Polsce jest bardzo słaba szansa na resocjalizację. Sposoby, w jakie chcą osiągnąć ten efekt, zdecydowanie nie są dobre. Warunki, jakie panują w więzieniu, nie dają żadnej nadziei na przyszłość, wiele razy zdarzyło się więc, że po wyjściu z takiego ośrodka karany się załamywał. Wciąż samobójstwo pozostawało jedną z najlepszych opcji. W więzieniu są okropne warunki, a samymi osadzonymi nikt się nie interesuje. Ważne, by odbyć swoją karę, a jakie tym osiągną efekty, już się nie liczy. Nieludzkie traktowanie, na które każdy się zgadza. A przecież więźniowie wciąż są ludźmi, tylko pogubili się w życiu. Nasz kraj, zamiast wskazać odpowiedni kierunek, tylko odwraca głowę i spycha nas ze ścieżki prosto w gęsty las. A czasem jedynym wyjściem z niego jest śmierć.





niedziela, 6 stycznia 2019

Dopalacze – narkotyki czy coś innego?

Dopalacze – potoczna nazwa różnego rodzaju produktów zawierających substancje psychoaktywne, które nie znajdują się na liście środków kontrolowanych przez ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii. Spożycie ich ma na celu wywołanie w organizmie jak najwierniejszego efektu narkotycznego substancji zdelegalizowanych.”Jest to definicja prosto ze strony Wikipedia.org. Niewiele jednak można z niej wyciągnąć, brzmi wręcz, jakby dopalacze były niczym innym jak odłamem narkotyków. Jednak prawda jest taka, że choć o dopalaczach mówi się zdecydowanie mniej, są one bardziej jak „ulepszone” narkotyki, a jednocześnie stanowią coś zupełnie innego.

Narkotyków jest mnóstwo, a każdy inny rodzaj działa inaczej. Zależne jest to jednak nie tylko od danej substancji, ale również od odporności delikwenta, który dopuścił się do wzięcia takowych substancji. Przy zatruciu substancją psychoaktywną, lekarz ma utrudnione zadanie. W końcu nigdy nie wiadomo co konkretnie pacjent zażył. Jednakże można do tego dojść, począwszy od wypytania delikwenta, jeżeli jeszcze jest w stanie odpowiadać, a skończywszy na badaniach. Niestety, nie zawsze jest na to czas, zabawa zaś kończy się czymś nieprzyjemnym - trwałe uszkodzenia zdrowia, a chodzi tu zarówno o ciało, jak i psychikę, bądź nawet śmierć. Sama znam osobę, której w tym momencie został miesiąc życia, tylko i wyłącznie dlatego, że zażywała różnorakie substancje psychoaktywne. Gdybym zaś miała liczyć wśród moich rówieśników... niestety, zabrakło by mi palców u rąk, by wiedzieć, ile dokładnie z tych bliższych mi już jest uzależnionych.




Głównym tematem jednak nie są narkotyki,a pytanie brzmi: dlaczego ludzie trują się czymś gorszym, niż to, co opisałam wyżej? Te substancje wystarczająco niszczą organizm, jednak dla człowieka nie jest to żadna groźba. Bez problemu on sięga po coraz to nowsze substancje, które już narkotykami nie są. Po dopalacze. Zastanawia się chociaż nad konsekwencjami? Pewnie nie, a jak już, zaczyna, gdy i tak jest za późno.

Co się kryje w dopalaczach?

Cóż, możemy je podzielić na trzy różne grupy. Pierwszą z nich spala się niczym tytoń bądź w postaci tak zwanego kadzidełka. Są to substancje pochodzące głównie z roślin, a efekty można porównać do działania marihuany czy opium, często nawet dopalacze są mieszane z tymi wcześniej wspomnianymi narkotykami. Kolega da ci zapalić marihuany? Skąd ta pewność, iż ten towar jest tak "bezpieczny", jak mówi?

Drugi rodzaj ma postać tabletek czy proszków. W głównej mierze są one pochodzenia syntetycznego, mieszanka różnych środków psychoaktywnych, różnego rodzaju stymulantów, dysocjantów, halucynogenów. Mają za zadanie poprawić nastrój i ułatwić znoszenie wysiłku fizycznego, jednak i tutaj ostateczny efekt zależy od odporności naszego buntownika. 

Trzecia kategoria to środki zawierające tylko jedną substancję, która nie została jeszcze zakazana. W formie znaczków do lizania czy pigułek. Przyznam szczerze, że sama nie spotkałam się jeszcze z narkotykami czy dopalaczami, które można lizać, a jednak coś takiego istnieje. 


Jest już lista, zawierające substancje, z których pochodzą dopalacze, więc zapewne zapytacie, dlaczego są one gorsze od narkotyków? W końcu, skoro znamy ich skład, uratowanie pacjenta w stanie krytycznym powinno być łatwiejsze. Otóż nie. Lista ta musi być co jakiś czas aktualizowana, bowiem nigdy do końca nie wiadomo, co się w tych dopalaczach znajduje. Dodaje się do nich coraz to nowsze środki, chemikalia i związki chemiczne, nie patrząc, jaki mają one wpływ na nasze życie. Znane są nam takie środki jak BZP, Fenyloetyloaminy czy GHB, z czego ta pierwsza\ jest stosowana w weterynarii do zwalczania pasożytów, zaś tę ostatnią substancje możemy znaleźć w pigułce gwałtu. Można więc powiedzieć, że nastolatki, ale i nie tylko, świadomie zażywają takowe tabletki, choć każdy z nas był niejednokrotnie ostrzegany przed ich działaniem. "Nigdy nie zostawiaj drinka w barze choćby na chwilę". Dlaczego do tego się stosujemy, a jednocześnie i tak stosujemy dopalacze o bardzo przybliżonym działaniu?


ghb - pigułka gwałtu

W dopalaczach można znaleźć również mefedron. Do tej pory byłam przekonana, że to zwykły narkotyk, bowiem wiele razy słyszałam o nim od moich znajomych. Jego działanie jest podobne do anfetaminy. Substancja ta w najgorszym wypadku doprowadza do wylewu, co oznacza śmierć, jednak, jeżeli wystąpią u ciebie szczękościsk, skoki temperatury ciała, czy kłopoty z pamięcią po zażyciu jakichś narkotyków, możesz zacząć się zastanawiać, co konkretnie wziąłeś.

Jednak znajdziemy tam również nieco bardziej znane nam substancje. Muchomor czerwony jest dość popularny, jeżeli chodzi o dopalacze, a jego działanie może doprowadzić nawet do śpiączki. Ołów, czyli toksyczny metal ciężki wykorzystywany do wyrobu baterii, kabli czy farb, potrafi doprowadzić do uszkodzenia mózgu. Znajdziemy tam nawet rtęć, czyli silnie toksyczny pierwiastek, który znajdziemy w  świetlówkach czy barometrach. 



Należy pamiętać, że producenci dopalaczy ukierunkowani są na zysk finansowy, nie zwracają więc uwagi na negatywne działanie i tragiczne skutki. Można więc powiedzieć, że to oni bezpośrednio winni są śmierci delikwenta, zażywajacego ich produkt, ale równie dobrze nazywając to samobójstwem, niewiele się pomylimy. W końcu każdy z nas jest świadomy czym może się to skończyć, gdy sięgamy po różnorakie substancje. Nawet jednorazowe zażycie dopalaczy może doprowadzić do różnorakich powikłań, takich problemy zdrowotne czy nawet śmierć. 

Najczęściej uzależniona od dopalaczy jest młodzież i dorośli do trzydziestego roku życia. Rozpoznanie, czy nasze dziecko zażywa dopalacze, jest trudne. Często objawy można pomylić z innym problemem. Do najbardziej charakterystycznych sygnałów należą czerwone i przekrwione oczy, wysuszone śluzówki, chroniczny katar, krwawienie z nosa, nieadekwatne spanie do aktywności życiowej i wycofanie się z kontaktów towarzyskich. To ostatnie jednak może występować na przemian z większą potrzebą spotykania się ze znajomymi, którzy przecież sami mogą takie dopalacze zażywać. Takie objawy posiadają również osoby chore na cukrzycę, więc tak czy siak, warto chorego zbadać.W laboratoriach bada się krew, jednak nawet w aptekach możemy znaleźć odpowiednie testy, w których pobiera się ślinę bądź mocz. Dają one możliwość wykrycia dopalaczy nawet po siedemdziesięciu dwóch godzinach od ich zażycia. Czasem jednak warto być czujnym aż za bardzo, niż reagować za późno.


Podobny obraz

Zdobycie narkotyków czy dopalaczy wcale nie jest takie trudne. W każdym mieście aż się od nich roi, a co gorsza, jest ich coraz więcej. Wiele razy słyszałam pytania w stylu "skąd oni to wszystko biorą?" czy "skąd znają dilerów", a stwierdzenia typu "ja bym nie wiedziała, skąd mogę to załatwić" są dla mnie po prostu śmieszne. To tak jak zwykły nastolatek, który nie osiągnął jeszcze wieku pełnoletniego, a zna sklep, w którym sprzedadzą mu alkohol. Wystarczy chcieć, a na pewno się znajdzie. Osobiście znam cztery osoby, których jestem pewna, że gdybym chciała, mogliby mi załatwić jakiekolwiek narkotyki. Od marihuany po dopalacze, wystarczy mieć na to fundusze. Jednak ja się nie lubuję w substancjach narkotycznych, więc pomyślmy, ile takich osób zna osoba uzależniona. W tych czasach zdobycie jakiejkolwiek substancji psychoaktywnej jest proste jak kupno chleba w sklepie - musisz tylko wiedzieć jaki rodzaj chcesz. Na tym rynku zdecydowanie można łatwo, szybko, i przede wszystkim dużo zarobić, jednak większość dilerów samemu jest uzależnionych, dla nich więc zysk jest marny. Jednak złapanie takiego dilera wcale nie jest łatwe. Nawet jeżeli dwóch znajomych pisze do siebie wiadomości przez Internet, posługują się oni slangiem, który dla policji jest nieznany. Na narkotyki mówi się choćby farba, a pytając się o kolor, pytamy o rodzaj. Biała to amfetamina czy kokaina, zielona zaś - marihuana. Pisząc do kolegi, czy ma do sprzedania adidasy, mówimy o kokainie, zaś gdy pytamy o spotkanie z Andrzejem, w rzeczywistości pytamy o amfetaminę. Słownik ten jest długi, a czasami naprawdę trudno się zorientować o czym mowa. A więc czy walka z dilerami jest przysłowiową walką z wiatrakami? Niekoniecznie. Wystarczy mieć odpowiednie dojścia. Policja bowiem również potrafi sobie z tym radzić.

Najmłodszy diler w historii miał osiem lat. Najczęściej właśnie sprzedażą takowych produktów zajmują się dzieci, które nie wiedzą co robią, pochodzą z rodzin gorzej postawionych, czy są do tego zmuszane. Wpisując jednak w wyszukiwarkę Google "dilerzy dopalaczy", nie wyskoczy żaden artykuł jak go złapać, a same wiadomości, w których mowa o dawno już złapanych dilerach. Powody zaś, przez które ludzie sięgają po narkotyki czy dopalacze są różne. Wpływ innych, własne problemy, czy może jeszcze coś innego? Niestety, większość osób jest świadomych z konsekwencji zażywania takich substancji, a mimo to, nic ich od tego nie powstrzymuje. A czasami, niestety, jest za późno, by już je odstawić, bowiem efekty wywołane w organizmie nie znikną szybko. Zastanówmy się więc dwa razy, a może nawet i trzy, nim cokolwiek od kogoś weźmiemy. Czasami słowo "nie" może uratować nam życie. 


Red Cobweb


Witam wszystkich!

Tłumaczenie, przedstawienie, cokolwiek. 

Blog ten nie będzie o niczym konkretnym. Moje przemyślenia, trochę artykułów, a nawet i opowiadania. Czasem warto zaglądać, czasem nie. To pozostawię waszej ocenie.
Nazwa bloga wywodzi się od mojej miłości do pajęczaków. A konkretnie do jednego typu, jakim jest Marvelowy Spider-Man. To taka ciekawostka, nic ważnego.